poniedziałek, 27 grudnia 2010

Kolędy karaoke















































Rok Duszpasterski 2010/2011



Ks. Edward Staniek
Duszpasterskie jutro

Przed nami w perspektywach duszpasterskiej pracy trzy lata pod hasłem: „Kościół domem i szkołą komunii”. W pierwszym etapie realizacji tego programu w centrum uwagi ma być komunia z Bogiem, w drugim odkrywanie i doskonalenie spojrzenia na Kościół jako dom. W trzecim należy skoncentrować uwagę na oknach tego domu i jego drzwiach, by podjąć dzieło ewangelizacji i apostolstwa. Wszystkie trzy etapy mają być traktowane jako szkoła, czyli aspekt wychowawczy jest w nich najważniejszy.

Kluczem do właściwego ujęcia tego programu jest słowo „komunia”. Ono ma wymiar religijny, a mówiąc ściśle — ewangeliczny. Najistotniejsze jest w nim zjednoczenie z Bogiem, które przelewa się na zjednoczenie z ludźmi, a nawet ze świętymi aniołami. W centrum objawienia w Nowym Testamencie jest prawda o Bogu jako Komunii Trzech Osób: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Kiedy mówimy o naszej komunii, mamy na uwadze wtajemniczenie w tę Boską Komunię. Do tej komunii wzywa Bóg wybranych, a zawsze jest to łaska, która, jak nam wiadomo, wznosi się nad sprawiedliwością i nigdy jej nie narusza.

Wybrani ludzie otrzymują łaskę komunii z Bogiem. Oni mają tworzyć środowisko rodzinne, oparte na komunii z Ojcem, Synem i Duchem Świętym, nastawione na doskonalenie owej jedności tak w wymiarze pionowym, czyli w odniesieniu do Boga, jak i w wymiarze poziomym, czyli w odniesieniu do ludzi i stworzeń rozumnych. To zaś środowisko — świadome skarbów, w jakich uczestniczy — jest nastawione na świadectwo złożone wobec wyznawców innych religii i wobec ludzi niewierzących.
Komunia z Bogiem

Pierwszy rok duszpasterskich zabiegów ma być skoncentrowany na komunii z Bogiem, co w praktyce oznacza wszechstronne doskonalenia modlitwy oraz uczestnictwa w liturgii. Codzienna modlitwa

Wśród wszystkich form modlitwy najważniejsza jest modlitwa codzienna, która dość często posiada charakter pacierza, czyli uważnego odmawiania nauczonych formuł modlitwy. Najczęściej jest to Ojcze nasz i Zdrowaś Maryjo. Taki pacierz jest czasem spotkania z Bogiem, którego potrzebuje człowiek wierzący. On bowiem chce żyć w obecności swojego Boga. Punktem wyjścia codziennej modlitwy jest akt: „Bóg mnie widzi, Bóg mnie słyszy, Bóg mnie kocha”. Z tego aktu wypływają słowa pacierza wypowiadane w obecności Boga.

Wspomniany akt pomaga nie tylko w odmówieniu pacierza, ale towarzyszy wierzącemu w każdej godzinie, jaka jest przed nim. On żyje w obecności Boga.

W tym akcie ważne jest spotkanie z Bogiem, moim Stwórcą. On bowiem miał pomysł, gdy mnie stwarzał. Byłem mu potrzebny i dlatego mnie stworzył. Ten pomysł zawiera nie tylko zadania do wykonania na ziemi. Kiedy obserwujemy dzieło stwórcze Boga, okazuje się, że prawie połowa ludzi stworzonych przez Niego, świadomie i dobrowolnie, nie podejmuje żadnych zadań na ziemi. Oni umierają tuż po poczęciu jeszcze w łonie matki, i to bez udziału ludzi. Trzeba o tym pamiętać. Ale Bóg stwarza człowieka, łącząc ciało z duszą, i nawet jeśli żyje on na ziemi tylko kilka godzin w łonie mamy, to jest nieśmiertelny i zostanie wskrzeszony do życia wiecznego.

Bóg stwarza człowieka na ziemi, ale nie dla ziemi. Na ziemi pojawiają się zatem ludzie potrzebni Bogu w wieczności. Człowiek jest nieśmiertelny i jeśli Bóg decyduje się na jego stworzenie, ma dla niego zadania w wieczności. Ten pomysł człowieka na wieczność, jaki posiada Bóg, jest istotny. Odczytywanie stworzenia człowieka tylko w perspektywie doczesności jest nieporozumieniem. Bóg stwarza istotę nieśmiertelną, potrzebną Mu na zawsze.

Człowiek wierzący potrzebuje nawiązania komunikacji z Bogiem w celu omówienia z Nim owego pomysłu, jaki Mu towarzyszył w chwili stworzenia. Chce wiedzieć, do czego jest Bogu potrzebny na ziemi i do czego będzie Mu potrzebny w wieczności. Bóg odpowiada na to pytanie w dwu etapach. Chce, aby człowiek rozpoznał Jego zamysł, dotyczący zadań, jakie ma wykonać na ziemi, co nazywamy powołaniem. Ta komunikacja ma na celu poznanie woli Ojca niebieskiego, jej umiłowanie i wykonanie. Dokonać się to może jedynie w ścisłej komunii nie tylko w chwili rozpoznawania woli Ojca, ale również w jej umiłowaniu i wykonaniu. Bóg bowiem chce nauczyć człowieka ścisłej współpracy ze sobą, bo to będzie potrzebne w wieczności. Tam człowiek dobrowolnie będzie do dyspozycji Boga bez najmniejszych zastrzeżeń. Ziemia to etap, w którym można opanować tę sztukę. Ona jest szkołą odczytywania, umiłowania i wypełniania woli Ojca.

Tak rozumiana modlitwa jest punktem wyjścia komunii z Bogiem, która nie kończy się na „porozumieniu słownym”, czyli wysłuchaniu woli Ojca, ale na zjednoczeniu z Nim w harmonizowaniu własnej woli z Jego, a następnie na wspólnym podejmowaniu dzieł, jakie zleca. One zawsze przerastają człowieka, ponieważ są owocem jego współpracy z Bogiem. Wkład człowieka jest taki, na jaki go stać, ale wszechmoc Boga może go wspierać w stopniu zdumiewającym. Dlatego Święci podejmują dzieła, które ich przerastają. Oni zawsze współpracują z Bogiem w pełnieniu Jego woli. Warto tu przypomnieć, że wola Boga jest wpisana w nasz czas. Ojciec daje nam czas potrzebny do wykonania zadań i sam jest z nami w ich wykonywaniu. Uczy nas tego Syn Boga, gdy żyje w czasie, pełniąc wolę Ojca i mówiąc o swojej godzinie. Odkrycie tej prawdy pomaga w dostrzeżeniu wartości czasu, jaki otrzymujemy od Boga. On jest materiałem bardzo cennym, lecz ulotnym. Minuta niewykorzystana do wypełnienia woli Ojca już nigdy nie wróci.

Wykorzystaną odnajdujemy w formie dzieła w wieczności. Komunia z Bogiem polega na wejściu w tajemnicę Jego pomysłu, jaki miał, gdy nas stwarzał. Opanowanie umiejętności pełnienia woli Ojca umacnia ową komunię, bo jest to jednoczenie mojej woli z wolą Ojca. To wszystko jest zawarte w wezwaniu umieszczonym przez Jezusa w Modlitwie Pańskiej: Ojcze, bądź wola Twoja.

To zjednoczenie z Bogiem posiada tak wielką wartość, że ten, kto go doświadczył, nie postawi współpracy z żadnym stworzeniem ani człowiekiem, ani aniołem, wyżej od współpracy z Bogiem. Harmonia woli Ojca z wolą człowieka wierzącego jest wyzwoleniem go z poczucia jakiejkolwiek samotności, bo nigdy nie jest sam, i z wszystkich układów, które go ograniczają. Bóg bowiem doskonale wie, w jaki sposób człowiek może swą wolność maksymalnie rozwinąć i wykorzystać. Dokonuje się to na drodze współpracy z Nim.

Udoskonalenie codziennej modlitwy, która ma wpływ na każdą godzinę dnia i nocy, jest w programie duszpasterskim na najbliższy rok pierwszym i najważniejszym krokiem. Inne formy modlitwy są uzależnione od tej codziennej, która zawsze ma charakter bardzo osobisty.
Słuchanie Słowa Bożego

Drugim ważnym zadaniem roku przeżywanego pod hasłem: „W komunii z Bogiem” jest podejście do Słowa Bożego, zawartego w Piśmie Świętym i głoszonego w Kościele. Jego celem jest podprowadzenie do poznania Boga objawionego Izraelitom i chrześcijanom, następnie zaś do udoskonalenia komunikacji i komunii z Nim. Dokonuje się to w kontakcie ze Słowem Boga. Ma to miejsce w słuchaniu Słowa Bożego, w jego czytaniu indywidualnym i we wspólnotach. Głównie chodzi o kontakt z Pismem Świętym.

Do Pisma Świętego można podejść od strony studium. To cenne podejście. Zajmuje się nim biblistyka. To coraz doskonalsze poznawanie tekstu i sytuacji, w jakich był redagowany. To wiadomości o czasie i miejscu pisania, o autorze, o bohaterach. One pomagają precyzyjniej rozumieć natchnione słowa w wymiarze ludzkiego ich pojmowania. Takim czytaniem Biblii może się zająć również człowiek niewierzący, bo Biblia należy do cennych dokumentów kultury. Mamy obecnie wielu świetnych specjalistów z zakresu biblistyki, za co jesteśmy im bardzo wdzięczni.

Jest jednak i drugi sposób czytania Pisma Świętego, który jest modlitwą. On polega na nawiązaniu komunikacji z Duchem Świętym obecnym w tekście natchnionym. Takie czytanie jest dostępne dla tych, którzy otrzymują od Boga charyzmat czytania Pisma. Może on być udzielony jako dar indywidualny i przez pewien czas korzysta z niego ten, kto go otrzymuje, ale z reguły, jak wszystkie charyzmaty, ma na uwadze dobro Kościoła. Ten, kto go posiada, potrafi innym pomagać w modlitewnej refleksji nad tekstem świętym. Otwierają się wówczas duchowe wymiary tekstu oraz dźwięczy niezwykle ostro ich aktualizacja. Duch Święty ma w określonej godzinie coś do powiedzenia czytającym i słuchającym. Tak jest w każdej homilii, która jest słowem Boga wydobytym z Pisma Świętego, napełnionym obecnością Ducha Bożego i aktualnie skierowanym do słuchaczy. Kaznodzieje, którzy nie rozwinęli charyzmatu czytania Pisma, jaki otrzymali wraz ze święceniami, mogą korzystać z dorobku innych, którzy swym charyzmatem ubogacają Kościół.

Charyzmatycy nie zawsze mają gruntowne przygotowanie naukowe, w szkole biblijnej, ale zawsze są potrzebni Bogu do odkrywania bogactwa Jego Słowa obecnego w tekście natchnionym. Św. Teresa od Dzieciątka Jezus nie miała studiów biblijnych, a czytając teksty św. Pawła o Kościele jako Ciele Chrystusa, odnalazła w nim swe miejsce, a było to serce Ciała. Podobnie św. Faustyna nie miała przygotowania biblijnego, a przez światło Ducha Świętego otrzymała dostęp do objawienia zawartego w Piśmie Świętym. Komunikacja ze słowem Boga objawionym w Biblii posiada wielką wartość, bo odsłania mechanizmy tego świata, w jakim przychodzi nam żyć. To historia dziejów zbawienia. Te mechanizmy są w niej opisane szczegółowo i konkretnie. W komunikacji z Bogiem, jeśli chcemy wykonać Jego wolę we współczesnym świecie, znajomość tych mechanizmów jest konieczna. Bez bliskiego spotkania z Ewangelią nie można ich poznać. Ten rodzaj modlitwy, jak żaden inny, poszerza spojrzenie na realny świat i doskonali umiejętność sprawiedliwego życia w nim.

Modlitewne czytanie Pisma Świętego nie tylko karmi intelekt, ale kształtuje serce. Ono jest komunią z Bogiem otwartą na wielkie bogactwo Objawienia.

W roku duszpasterskich działań zmierzających do doskonalenia komunii z Bogiem trzeba rozpoznać charyzmatyków, którzy umieją się modlić tekstem Pisma Świętego, trzeba ich wezwać, by to bogactwo przekazali innym. Może to mieć miejsce w Kręgach Biblijnych, albo w spotkaniach prywatnych, ludzi zainteresowanych pogłębieniem wiary i poznaniem wzoru, jaki Chrystus zostawił do naśladowania.
Udział w życiu sakramentalnym

Sakrament jest znakiem Bożej obecności i Jego działania. W nim Bóg dotyka człowieka, czyli wchodzi z nim w komunikację. W duszpasterskim programie pod hasłem „W komunii z Bogiem”, trzeba zatrzymać się na tajemnicach sakramentów, by przypomnieć ich bogactwo wszystkim ochrzczonym. Tradycja otacza szacunkiem siedem sakramentów. Chrzest. W sakramentalnej wodzie Bóg wypełnia serce człowieka Duchem i czyni je swoim mieszkaniem. Będzie w nim przebywał dotąd, dopóki człowiek nie zaprosi do serca innego ducha. Dokonuje się to przez świadomie i dobrowolnie popełniony grzech ciężki. Kto go nie popełnia, trwa nieustannie w komunii z Duchem Świętym. Ochrzczony jest adoptowanym dzieckiem Boga i relacja między nimi jest taka, jak między dzieckiem a Ojcem. Sakrament pokuty to znak przebaczającej miłości Ojca niebieskiego. W nim Ojciec dotyka serca grzesznika i wyrzuca z niego ducha nieprawości, by ponownie zamieszkać w oczyszczonym sercu. Ta komunikacja Boga z człowiekiem jest zawsze objawieniem przebaczającej miłości i wezwaniem, by grzesznik wszedł na tę drogę, tzn., aby umiał prosić o przebaczenie Boga i ludzi i by umiał przebaczyć tym, którzy go zranili.

Bierzmowanie to sakrament obecności Boga, który przekazuje człowiekowi ochrzczonemu siedem swoich darów i przez nie czyni go zdolnym do składania świadectwa bliskiego kontaktu z Bogiem w codziennym życiu. Do tych darów należą: dar mądrości, który pozwala żyć w świadomości ewangelicznej hierarchii wartości; dar rozumu, uzdalniający człowieka do wejścia w tajemnice objawienia; dar rady uzdalniający do przyjmowania dobrych wskazań i do ich udzielania w konkretnych sytuacjach życiowych; dar odwagi, która przerasta możliwości człowieka, czyli cnotę męstwa, jakiej można się nauczyć; dar pobożności, doskonalący modlitwę; dar umiejętności pozwalający opanować sztukę zajmowania postawy miłości w kontaktach z Bogiem i ludźmi oraz w zmaganiu z pokusami; dar bojaźni Bożej, czyli życia ze świadomością pełnej odpowiedzialności przed Bogiem za każdą decyzję, słowo, czyn.

W sakramencie bierzmowania Bóg współpracuje z człowiekiem, by go wyposażyć we wszystko, co jest potrzebne do życia zgodnego z Ewangelią w imperium księcia tego świata, bo taki jest los chrześcijanina na ziemi. Kto nie umie dostrzec wartości otrzymanych darów, nie umie też z nich korzystać.

Sakrament Eucharystii jest najdoskonalszym i najbardziej czytelnym znakiem komunii Boga z człowiekiem. Syn Boży staje się w nim pokarmem, czyli w imię praw spożywania pokarmu jednoczy się z ciałem i duszą komunikującego. Gwarantuje również tym, którzy ten pokarm spożywają, udział w tajemnicy zmartwychwstania ciał.

Ta komunia z Bogiem może zaistnieć w chwili podejścia do Stołu Pańskiego, i w niej dochodzi do najpełniejszego zjednoczenia z Bogiem. W mniejszym stopniu może mieć miejsce w czasie uczestniczenia we Mszy świętej, bez komunii. Jest również aktualna w modlitwie adoracji opartej na wierze w obecność Jezusa pod postacią chleba. Sakrament kapłaństwa jest tajemnicą obecności Chrystusa w wybranym przez Niego człowieku, nastawioną na uświęcanie innych. Kapłan sprawuje Eucharystię i przez niego Bóg udziela grzesznikom łaski przebaczenia. Sakrament małżeństwa jest znakiem stałej obecności Chrystusa w życiowym spotkaniu wierzącego mężczyzny i kobiety. On pomaga im w doskonaleniu miłości wzajemnej i w realizacji zadań małżeńskich. Po udzieleniu sobie tego sakramentu decydują się na to, by wszystkie decyzje w swoim życiu podejmować z Chrystusem.

Sakrament namaszczenia chorych jest znakiem obecności Jezusa przy tych, którzy dźwigają krzyż cierpienia i słabości. Jezus przez ten sakrament wspomaga ich swoim Duchem w pełnieniu woli Boga na tej trudnej drodze. Mając na uwadze komunię z Bogiem, należy wykorzystać wszystkie okazje szafowania sakramentami do uświadomienia wiernym, iż w nich ma miejsce nie tylko komunikacja, ale i zjednoczenie. W każdym sakramencie Bóg dotyka człowieka swoją miłością i w ten sposób ubogaca na taką miarę, na jaką serce jest przygotowane do tego bogactwa. Aktualnie jest to zadanie pilne, ponieważ wykładnikiem kryzysu wiary jest rezygnacja z uczestniczenia we Mszy świętej niedzielnej. Wielu głośno wyznaje: „Nie potrzebuję chodzić do kościoła”. Te słowa są dowodem niedowartościowania — przez mówiącego — zjednoczenia z Bogiem. Rozmowa z nim jest trudna. Jak nie potrzebuje, to niech nie chodzi. Trzeba jednak skoncentrować uwagę na tym, by chodzący odkryli skarb, w jakim uczestniczą. Jeśli to się stanie, nigdy z Mszy świętej nie zrezygnują.
Nabożeństwa liturgiczne

Duszpasterz winien dostrzec wszystkie formy pobożności, w których jest obecny Bóg, i pomóc w doświadczaniu Jego miłości.

Trzeba wykorzystać do tego nabożeństwa majowe, czerwcowe, październikowe. Trzeba wypełnić tą prawdą roraty. Modlitwą jest śpiewanie kolęd i Gorzkich żalów, Ważnym spotkaniem z Jezusem jest nabożeństwo Drogi krzyżowej, nowenny, litanie, Koronka do Miłosierdzia Bożego, Różaniec. To nie mogą być formy zjedzone przez rutynę. Dostrzeżenie w nich obecnego i bardzo bliskiego Boga jest najważniejsze. To zawsze ma być spotkanie z Nim. Do praktyk duszpasterskich należą rekolekcje parafialne i grupowe, pielgrzymki do sanktuariów, dni skupienia. Modlitewny wymiar tych wydarzeń trzeba dowartościować i podprowadzić uczestników do ich wykorzystania. Ważnym polem jest umiejętność dotarcia do wszystkich grup w parafii, by i one zechciały — w najbliższym roku — zatrzymać się, zgodnie ze swym charyzmatem, na tajemnicy spotkania i zjednoczenia z Bogiem. Jeśli roztropność duszpasterska pozwala, należałoby stworzyć nowe środowiska nastawione na doskonalenie kontaktu z Bogiem, czy to przez Kręgi Biblijne, czy przez wspólnoty oddane adoracji. Trzeba to czynić po dokładnym rozpoznaniu znaków czasu i środowisk, w jakich wspólnoty winny żyć. To już jest otwarte okno na podejście do tematów w dwu następnych latach duszpasterskiego programu.

Program jest ramowy i w każdym ośrodku może być wykorzystany w takiej mierze, w jakiej zadecyduje o tym duszpasterz i w jakiej wierni oczekują pogłębienia życia religijnego. Trzeba podjąć decyzję, co jest w konkretnej parafii najważniejsze. Można cały rok poświęcić na ukazanie bogactwa codziennego pacierza i opanowanie umiejętności tej modlitwy. Wyjaśnienie tekstów Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Wyznania wiary wymaga cyklów kazań. Można ten rok przeznaczyć na doskonalenie uczestniczenia we Mszy świętej, przypominając jej bogactwo. To jest Wielka Modlitwa Liturgiczna całego Kościoła. W niej jest synteza wszystkiego, co zostało o aktualnym programie powiedziane. Można punkt ciężkości postawić na doskonalenie modlitewnego podejścia do Pisma Świętego. Dobre przeżycie tego roku gwarantuje wejście w bogactwo Kościoła rozumianego jako dom i w zadania związane z ewangelizacją świata. Jesteśmy w szkole i wychowujemy siebie i innych do podjęcia zadań, jakie nam Bóg zlecił.

opr. aw/aw
żródło: www.opoka.org.pl

http://www.tchr.org/milujcie

sobota, 25 grudnia 2010

Kolęda dla Nieobecnych - Smoleńsk 2010



A nadzieja znów wstąpi w nas.
Nieobecnych pojawią sie cienie.
Uwierzymy kolejny raz,
W jeszcze jedno Boże Narodzenie.
I choć przygasł świąteczny gwar,
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu,
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj,
Wbrew tak zwanej ironii losu.

Daj nam wiarę, że to ma sens.
Że nie trzeba żałować przyjaciół. 
Że gdziekolwiek są - dobrze im jest,
Bo są z nami choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być,
Że po głosach tych wciąż drży powietrze. 
Że odeszli po to by żyć, 
I tym razem będą żyć wiecznie

Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas, 
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.

A nadzieja znów wstąpi w nas. 
Nieobecnych pojawią się cienie. 
Uwierzymy kolejny raz,
W jeszcze jedno Boże Narodzenie .
I choć przygasł świąteczny gwar, 
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu, 
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj, 
Wbrew tak zwanej ironii losu. 

Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat,
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole.
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas, 
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.


piątek, 24 grudnia 2010

Życzenia na Boże Narodzenie

Iz 9, 1-3. 5-6
Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło. Pomnożyłeś radość, zwiększyłeś wesele. Rozradowali się przed Tobą, jak się radują we żniwa, jak się weselą przy podziale łupu. Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo i drążek na jego ramieniu, pręt jego ciemięzcy jak w dniu porażki Madianitów.
Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością, odtąd i na wieki. Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona.

Naród kroczący w ciemnościach to MY - ogarnięci grzechami jak noc walcząca z dniem. NAM zabłysła ŚWIATŁOŚĆ WIELKA - JEZUS CHRYSTUS NASZ ZBAWICIEL!

Niech Nowonarodzony da nam wszystkim radość i nadzieję, miłość, która wypełniła serca i da dobro innym. Niech przyjście Bożego Syna obudzi w nas pragnienia bycia Jego uczniami!

Radosnych świąt!


czwartek, 23 grudnia 2010

Gospoda czy stajenka? Serce zamknięte dla Pana czy gościnne?



Oderwanie się od dóbr materialnych i ubóstwo chrześcijańskie to dzisiejszy temat rozważań z książki ojca Carvajal. Temat jest jak kij włożony w mrowisko, bo kto mówi o ubóstwie gdy pod choinkami już roi się od prezentów? A może właśnie ich nie ma... i rodzi się smutek? Jak to jest z tym naszym przywiązaniem do dóbr? My je posiadamy czy one posiadły nas?


wtorek, 21 grudnia 2010

Dyspensa na piątek 31 grudnia 2010

W związku z tym, że dzień 31 grudnia, tradycyjny czas zabaw sylwestrowych,
przypada w tym roku w piątek, oraz mając na względzie dobro duchowe wiernych, na
podstawie kan. 87 i 88 KPK, wszystkim wiernym Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej, a
także innym katolikom przebywającym w tym dniu na jej terytorium, udzielam dyspensy
od zachowania czwartego Przykazania Kościelnego, nakazującego wstrzemięźliwość od
pokarmów mięsnych i powstrzymanie się od udziału w zabawach.
Zachęcam jednocześnie do zastąpienia tych praktyk innymi formami pokuty, zwłaszcza
uczynkami miłości i pobożności.
Wszystkim Diecezjanom udzielam z serca pasterskiego błogosławieństwa.

Zielona Góra, 10 grudnia 2010 r.

bp Stefan Regmunt
Biskup Zielonogórsko-Gorzowski

Rekolekcje dla małżeństw

W dniach 28-30.01.2011 r. w domu rekolekcyjnym w Rokitnie, Kościół Domowy
organizuje rekolekcje dla małżeństw na temat „Jedność w małżeństwie”, które poprowadzą
dr Mieczysław Guzewicz i ks. Dariusz Orłowski.
Warto zaproponować udział w rekolekcjach małżonkom z parafii, przekazując
informacje na ich temat. Bliższych informacji udziela i zgłoszenia przyjmuje: Włodzimierz
Sadecki, tel. 601-942-939; e-mail: zwsadeccy@tlen.pl.

Wspierajmy misje

Dzieło Pomocy „Ad Gentes” przypomina o możliwości wspierania polskich misjonarzy
przez wysłanie SMS-ów o treści MISJE na numer 72032 (koszt SMS-a 2,44zł z VAT –
dotyczy to wszystkich operatorów sieci komórkowej, którzy zrezygnowali ze swojej prowizji).
Dotychczas zebrano w ten sposób ponad 87 tys. złotych, co pozwoliło zrealizować 13
projektów edukacyjnych i charytatywnych m.in. w Kenii, Tanzanii, Tunezji, Zambii i Boliwii.
Dzieło Pomocy „Ad Gentes” wraz z Papieskimi Dziełami Misyjnymi w obecnym roku
szkolnym prowadzi także 10. edycję Ogólnopolskiego Konkursu Misyjnego „Mój szkolny
kolega z Misji”.
Głównymi celami Dzieła Pomocy „Ad Gentes” jest wspieranie polskich misjonarzy
katolickich w ich działalności ewangelizacyjnej, charytatywnej i kulturowej oraz animacja
misyjna w Polsce. Więcej informacji: www.adgentes.misje.pl.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Najskuteczniejsza broń przeciw mocom zła


Najskuteczniejsza broń przeciw mocom zła
     Według danych WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) w ciągu ostatnich trzydziestu lat na świecie dokonano około miliarda aborcji. Oznacza to, że co siódmy człowiek został zabity w łonie swojej matki...
     Podczas prac nad filmem dokumentalnym pt. Cywilizacja aborcji spotkaliśmy w różnych krajach wiele niezwykłych osób bardzo oddanych sprawie obrony życia. Jedną z nich jest założyciel organizacji Helpers of Gods Precious Infants, ksiądz z Nowego Jorku Philip J. Reilly. Przez ponad trzydzieści lat walczył on wszelkimi metodami o zatrzymanie tego przypływu śmierci. Blokowano dostęp do klinik aborcyjnych, organizowano konferencje, demonstracje uliczne, jako protest nie płacono podatków. Mimo tak wielkich wysiłków okazało się, że świadomość ludzi wciąż malała. Z roku na rok dokonywano coraz więcej aborcji.
     Po 20 latach zmagań zrezygnowany ksiądz Reilly usiadł przed Najświętszym Sakramentem i powiedział Panu Bogu: "Poddaję się, ja nie mogę tego więcej robić, przecież już wszystkiego próbowałem" - i wtedy usłyszał wyraźny głos: "Dlaczego nie próbujesz się modlić? Dlaczego modlitwa nie jest na pierwszym miejscu?". Te słowa wywołały u niego potężny wstrząs. Ksiądz Reilly przemyślał wszystko i postanowił zmienić zupełnie sposób działania: najpierw modlitwa i post oraz ofiara cierpienia. W pobliżu klinik aborcyjnych zaczęto wynajmować pomieszczenia, w których zorganizowano kaplice. W kaplicach tych zmieniające się co godzinę dwie osoby prowadzą wieczystą adorację Najświętszego Sakramentu. Łącznie 48 osób na dobę. Nieopodal, przed drzwiami kliniki aborcyjnej w godzinach jej otwarcia, na wchodzące tam kobiety czekają następne dwie osoby. Jedna modli się na różańcu o przemianę serca, a druga stara się nawiązać rozmowę z wchodzącymi.
     Kiedy rozpoczynano tę walkę o życie za pomocą modlitwy, już jedno uratowane dziecko sprawiało radość, a obecnie na przykład w samym tylko Nowym Jorku co roku około 5000 kobiet wybiera życie. Ten sposób działania sprawił, że w ciągu kilku lat zamknięto w USA dziesiątki klinik aborcyjnych. Ksiądz P. Reilly mówi, że co do liczb w całych Stanach, to stracił już rachubę. Również w Europie znaleźli się ludzie, którzy przyjęli ten sposób działania. Na przykład w samym tylko Wiedniu co roku ratowanych jest około 4,5 tysiąca istnień ludzkich.
     Co pokazuje ta historia? Otóż to, że nie chodzi tu o zwykłą ludzką walkę, ale że jest to walka duchowa, w której uczestniczą po obu stronach moce znacznie przewyższające możliwości człowieka. Tylko poprzez całkowite oddanie się jak największej liczby ludzi do dyspozycji Boga Jego wszechmocna miłość będzie mogła przemieniać ludzkość, przezwyciężać złe moce i w decydujący sposób wpłynąć na kondycję świata, w którym żyjemy.
     Ale jest jeszcze drugi, ważniejszy, wymiar tej sprawy. Zarówno Jan Paweł II, j ak i Matka Teresa z Kalkuty mówili wyraźnie, że nie ma na świecie większego grzechu niż grzech aborcji, a według danych WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) w ciągu ostatnich trzydziestu lat na świecie dokonano około miliarda aborcji. Oznacza to, że co siódmy człowiek został zabity w łonie swojej matki...
     Wiemy, że dzieci te, co prawda, nie mogły tu na ziemi rozwinąć w pełni złożonych w nich talentów, przez co cała ludzkość poniosła niepowetowane straty, ale jeżeli chodzi o cel nadrzędny naszego życia - to jest życie wieczne -na pewno go osiągnęły. Tak więc ta największa zbrodnia w dziejach ludzkości ma inny, bardziej ukryty cel. Mocom piekielnym chodzi głównie o pozbawienie życia wiecznego tych wszystkich, którzy przyczynili się do odrażającej zbrodni przerwania ciąży.
     Jan Paweł II podkreśla, że "przerwanie ciąży jest - niezależnie od tego, w jaki sposób zostaje dokonane - świadomym i bezpośrednim zabójstwem istoty ludzkiej w początkowym stadium jej życia, obejmującym okres między poczęciem a narodzeniem. (...) Tym, kto zostaje zabity, jest istota ludzka u progu życia, a więc istota najbardziej niewinna, jaką w ogóle można sobie wyobrazić: nie sposób uznać jej za napastnika, a tym bardziej za napastnika niesprawiedliwego! Jest ona słaba i bezbronna do tego stopnia, że jest pozbawiona nawet tej znikomej obrony, jaką stanowi dla nowo narodzonego dziecka jego błagalne kwilenie i płacz. Jest całkowicie powierzona trosce i opiece tej, która nosi ją w łonie. Ale czasem to właśnie ona, matka, podejmuje decyzję i domaga się zabójstwa tej istoty, a nawet sama je powoduje" (Evangelium vitae, 58). Współwinnym tej strasznej zbrodni - jak pisze Jan Paweł II - może być ojciec dziecka, środowisko rodzinne oraz ci wszyscy, "którzy bezpośrednio lub pośrednio zmusili ją do przerwania ciąży. Odpowiedzialni są także lekarze i pracownicy służby zdrowia, gdy oddają na służbę śmierci wiedzę i umiejętności zdobyte po to, by bronić życia. Ale odpowiedzialność spada też na prawodawców, którzy poparli i zatwierdzili prawa dopuszczające przerywanie ciąży oraz - w takiej mierze, w jakiej sprawa ta od nich zależy - na zarządzających instytucjami służby zdrowia, w których dokonuje się przerywania ciąży. Ogólna i nie mniej poważna odpowiedzialność spoczywa zarówno na tych, którzy przyczynili się do rozpowszechnienia postawy permisywizmu seksualnego i lekceważenia macierzyństwa, jak i na tych, którzy powinni byli zatroszczyć się - a nie uczynili tego - o skuteczną politykę rodzinną i społeczną, wspomagającą rodziny, zwłaszcza wielodzietne albo zmagające się ze szczególnymi trudnościami materialnymi i wychowawczymi. Na koniec nie należy lekceważyć zorganizowanego sprzysiężenia, ogarniającego także instytucje międzynarodowe, fundacje i stowarzyszenia, które prowadzą programową walkę o legalizację i rozpowszechnienie aborcji na świecie. W tym sensie problem przerywania ciąży wykracza poza sferę odpowiedzialności poszczególnych osób, a zło przez nie wyrządzone przyjmuje daleko idący wymiar społeczny: przerwanie ciąży jest niezwykle bolesną raną zadaną społeczeństwu i jego kulturze przez tych, którzy powinni być jego budowniczymi i obrońcami. Jak napisałem w moim Liście do Rodzin, »stajemy tu wobec olbrzymiego zagrożenia nie tylko poszczególnego jednostkowego życia ludzkiego, ale całej naszej cywilizacji« (56). Stajemy wobec czegoś, co można określić jako »strukturę grzechu« wymierzoną przeciw jeszcze nie narodzonemu życiu ludzkiemu" {Evangelium vitae, 59). W sumie ten straszny grzech zabójstwa nie narodzonych dzieci obciąża sumienia setek milionów współcześnie żyjących ludzi. Żyją oni w nieprawdzie co do wagi duchowej i moralnej tych czynów, a szatan, przebiegły niszczyciel, wykorzystuje ten grzech, aby obrócić wstyd i ranę powstałą po jego dokonaniu przeciw Panu Bogu i Jego Kościołowi. Wielu ludzi, którzy dokonali aborcji lub współdziałali przy jej dokonaniu, odchodzi od Kościoła i od Boga, ponieważ szatan ukazuje im Kościół nie jako ratunek, miejsce uzdrowienia i przebaczenia wszystkich grzechów, lecz jako oskarżyciela ich sumień. A to właśnie odejście od wiary jest odwróceniem się od jedynego źródła uzdrowienia, którym jest Jezus Chrystus, Bóg-Człowiek, dawca wszelkiego życia, działający i przebaczający wszystkie grzechy właśnie w katolickim Kościele. Pan Jezus oddał swoje życie za wszystkich. W swojej śmierci i zmartwychwstaniu przebaczył wszystkie grzechy. Zaprasza do siebie, bez wyjątku, wszystkich grzeszników - również tych, których obciąża grzech aborcji, ponieważ pragnie wszystkich uwolnić z niewoli grzechów. Aby człowiek mógł skorzystać z daru Bożego miłosierdzia, musi z ufnością przylgnąć do Jezusa, żałować za swe grzechy, wyznać je na spowiedzi i prosić o przebaczenie. Staje się to możliwe wtedy, gdy uwierzy, że Bóg jest miłością i miłosierdziem samym. Ponieważ czas szybko upływa i coraz to nowe roczniki odchodzą na Boży sąd w chwili śmierci, palącym zadaniem dla całego Kościoła staje się ukazywanie ludzkości tajemnicy Bożego miłosierdzia, które jest przecież większe niż każdy, choćby najcięższy, grzech. To przecież nie przypadek, że przesłanie siostry Faustyny właśnie w naszych czasach ogłosił światu Jan Paweł II. Do kogo, jeżeli nie szczególnie do ludzi obciążonych grzechem aborcji, jest kierowane orędzie Bożego miłosierdzia?
     Następną palącą sprawą jest ekspiacja, której powinni dokonywać wszyscy świadomi wagi problemu członkowie Kościoła. Potrzebna jest wielka modlitwa i pokuta w diecezjach, parafiach i rodzinach. Chodzi o ponad miliard ludzi na całym, świecie dotkniętych grzechem aborcji, którzy nie chcą się nawrócić, a przez to zagrożonych piekłem. Być może powinny powstać narodowe centra ekspiacji - sanktuaria, które poprzez wieczystą adorację, sakrament pojednania, Eucharystie wynagradzające za grzechy przeciw życiu, ukierunkowane kierownictwo duchowe, modlitwę różańcową upraszałyby łaskę nawrócenia dla ludzi pogrążonych w grzechu aborcji, przez wstawiennictwo świętych, w tym szczególnie ogromnej rzeszy dusz dzieci zamordowanych w łonach matek. Byłyby to miejsca łączące niebo i ziemię jako szczególne kanały łaski i oczyszczenia dla całych narodów. Czyż ponad 20 milionów dzieci zabitych w Polsce w okresie 35 lat działania PRL-owskiej ustawy proaborcyjnej nie jest wystarczającym powodem, aby głębiej się nad tym zastanowić?
     Ciągle aktualny jest apel Ojca Świętego Jana Pawła II: "pilnie potrzebna jest wielka modlitwa za życie, przenikająca cały świat. W ramach specjalnych inicjatyw oraz w codziennej modlitwie niech każda chrześcijańska wspólnota, każdy ruch i stowarzyszenie, każda rodzina i każdy wierzący zanoszą żarliwe błaganie do Boga, Stwórcy i Miłośnika życia. Jezus pokazał nam, że modlitwa i post to najważniejsza i najskuteczniejsza broń przeciw mocom zła (por. Mt 4, 1-11), i pouczył swoich uczniów, że niektóre złe duchy można wypędzić tylko w ten sposób (por. Mk 9, 29). Zdobądźmy się zatem na pokorę i odwagę modlitwy i postu, aby sprowadzić moc z Wysoka, która obali mury oszustwa i kłamstwa, zasłaniające przed oczyma wielu naszych braci i sióstr niegodziwość czynów i ustaw wrogich życiu, i wzbudzi w ich sercach postanowienia i zamiary inspirowane cywilizacją życia i miłości" (Evangelium vitae, 100).
     Każdy i każda z nas w momencie sądu w chwili śmierci zostanie zapytany (zapytana): "A co ty uczyniłeś(-łaś) dla tych moich nąjmniejszsch?". Pan Bóg w nadzwyczajny sposób błogosławi tym wszystkim, którzy biorą udział w Jego dziełach broniących życia nienarodzonych, warto jest więc już teraz powiedzieć Jezusowi: "Panie, całkowicie oddaję się do Twojej dyspozycji, posługuj się mną i czyń ze mną, co chcesz. Proszę, wskazuj mi, co mam czynić w obronie życia nie narodzonych i pojednania się z Tobą tych wszystkich, którzy są obciążeni grzechem aborcji".
     Każdy, kto dokonał aborcji lub przyczynił się do niej, potrzebuje uzdrowienia zarówno w sferze duchowej, jak i psychofizycznej. Jest to możliwe tylko przez całkowite przylgnięcie do Chrystusa i pełne ufności zanurzenie się w Jego nieskończonym miłosierdziu. W sakramencie pokuty, ze szczerym żalem i postanowieniem poprawy, wyznaj Jezusowi wszystkie swoje grzechy, a gdy przyjmiesz Go w Komunii św., poproś o pojednanie się z zabitym dzieckiem, abyś mogła (mógł) w duchu przytulić je do siebie.
     Poproś, Pana Jezusa, aby powiedział ci, jakiej płci jest dziecko. Nadaj mu wtedy imię i poproś je, aby wybaczyło ci aborcję. Przyjmij przebaczenie od Jezusa i od dziecka. Skoro Bóg i dziecko ci przebaczyli, teraz i ty przebacz sobie. Powiedz dziecku, że je kochasz i że będziesz starał(a) się z wielką gorliwością codziennie modlić, przystępować do sakramentów i żyć zgodnie z Ewangelią, aby jak najlepiej przygotować się na spotkanie z Bogiem w chwili śmierci, tak byście mogli się w pełni cieszyć z przebywania razem w niebie.
     Jeżeli te wszystkie kroki prowadzące do uzdrowienia zostaną włączone w sakrament pokuty i Eucharystię odprawianą w intencji rodziców i dziecka, z całą pewnością Chrystus dokona całkowitego uzdrowienia wszystkich, którzy cierpią z powodu syndromu postaborcyjnego.


Leszek Dokowicz



http://adonai.pl/graph/milujcie.gif
nr 4-2008


Sztuka naturalnego planowania rodziny
John i Sheila Kippley
Nowe wydanie sprawdzonego i cenionego podręcznika do nauki metody objawowo-termicznej. Zmieniony, ułatwiający naukę układ treści, nowe reguły interpretacji cyklu, nowy rozdział o premenopauzie...

piątek, 10 grudnia 2010

Śmiem wątpić?




12 GRUDNIA 2010

III Niedziela Adwentu


(Iz 35,1-6a.10)

Niech się rozweseli pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! Niech wyda kwiaty jak lilie polne, niech się rozraduje, skacząc i wykrzykując z uciechy. Chwałą Libanu ją obdarzono, ozdobą Karmelu i Saronu. Oni zobaczą chwałę Pana, wspaniałość naszego Boga. Pokrzepcie ręce osłabłe, wzmocnijcie kolana omdlałe! Powiedzcie małodusznym: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto - pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić. Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy chromy wyskoczy jak jeleń i język niemych wesoło krzyknie. Odkupieni przez Pana powrócą, przybędą na Syjon z radosnym śpiewem, ze szczęściem wiecznym na twarzach: osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie.

(Ps 146,7-10)

REFREN: Przybądź, o Panie, aby nas wybawić

Bóg dochowuje wierności na wieki,
uciśnionym wymierza sprawiedliwość,
Chlebem karmi głodnych,
wypuszcza na wolność więźniów.

Pan przywraca wzrok ociemniałym,
Pan dźwiga poniżonych.
Pan kocha sprawiedliwych,
Pan strzeże przybyszów.

Ochrania sierotę i wdowę,
lecz występnych kieruje na bezdroża.
Pan króluje na wieki,
Bóg twój, Syjonie, przez pokolenia.

(Jk 5,7-10)
Trwajcie cierpliwie, bracia, aż do przyjścia Pana. Oto rolnik czeka wytrwale na cenny plon ziemi, dopóki nie spadnie deszcz wczesny i późny. Tak i wy bądźcie cierpliwi i umacniajcie serca wasze, bo przyjście Pana jest już bliskie. Nie uskarżajcie się, bracia, jeden na drugiego, byście nie popadli pod sąd. Oto sędzia stoi przed drzwiami. Za przykład wytrwałości i cierpliwości weźcie, bracia, proroków, którzy przemawiali w imię Pańskie.

(Iz 61,1)
Duch Pański nade mną, posłał mnie głosić dobrą nowinę ubogim.

(Mt 11,2-11)
Gdy Jan usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów z zapytaniem: Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? Jezus im odpowiedział: Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi. Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on.

środa, 1 grudnia 2010

Rozważania adwentowe

Rozważania ks. Tadeusza Olszańskiego

l Tydzień Adwentu
Środa (Mt 15, 29-37)
PRZYSZŁY DO NIEGO TŁUMY
Zwróćmy uwagę: Pan Jezus wszedł na górę i tam siedział, jakby w oczekiwaniu na tłumy, które do Niego podążały. I Chrystus nadal ocze­kuje. Jeżeli Adwent oznacza przyjście, ma to być nie tylko przyjście Chry­stusa do nas, ale także nasze przyjście do Chrystusa. Bo przecież On już przyszedł - i to po wiele razy i na rozmaite sposoby - ale czy myśmy na­prawdę już do Niego przyszli?
Już w momencie narodzin rozpoczęliśmy swą wędrówkę do Boga. Szczególnie w akcie chrztu św. powołał nas Bóg na drogę wiodącą ku Nie­mu. Każdego dnia mozolnie wspinamy się tą drogą, jak te tłumy wspinają­ce się ku Chrystusowi - a Bóg nas cierpliwie oczekuje. Można powiedzieć: Bóg jest wielkim oczekiwaniem.
Różne są te drogi dojścia do Boga i różne punkty spotkania z Bo­giem: codzienna modlitwa, niedzielna Msza św., udział w sakramentach pojednania i Komunii świętej, udział w rekolekcjach. W Eucharystii Chrystus dosłownie mnoży chleb Boży, abyśmy nie ustawali w drodze.
Tłumy, o których dzisiaj mowa, przyprowadziły do Chrystusa chro­mych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych. My złóżmy u stóp Chrystusa przede wszystkim nasze ułomne serce, aby On je uleczył, umoc­nił i nakarmił chlebem swego słowa i swojego Ciała. W drodze ku Niemu, który oczekuje nas jakby "na górze", trzeba nieraz oderwać się od niektórych spraw "poziomych", a w każdym razie przełożyć rzeczywistości duchowe nad materialne. Wówczas możemy się spodziewać, że On zaradzi naszym potrzebom doczesnym, nawet w cudowny sposób, jak to opisano w dzisiejszej Ewangelii.
Całe więc nasze życie jest Adwentem. A jeśli Adwent jest czasem oczekiwania - to bardziej jest to oczekiwanie Boga na nas, niż nasze na Boga.

l Tydzień Adwentu
Czwartek
(Mt 7, 21.24-27)
DOM NA SKALE UTWIERDZONY
Solidny fundament potrzebny jest nie tylko pod budowę materialną, ale - i tym więcej - pod duchowy wzrost człowieka, w ogóle pod jego życie. Tym fundamentem powinno się stać słowo Boże.-My widzimy, jak w układach między ludźmi staje się fundamentem słowo ludzkie. Na fun­damencie takiego słowa, jak słowo honoru, wyznanie miłości, przysięga małżeńska - opierają ludzie swoje nadzieje, swoją przyszłość, nawet najdalsze perspektywy. Ale jakżeż kruchy i niepewny bywa ten fundament, jakież to nieraz budowanie na piasku...
Pewnym fundamentem staje się tylko słowo Boże. Ono było funda­mentem wielkich dzieł: Stworzenia, Wcielenia i Odkupienia. Ono też, słowo stwórcze, uświęcające i zbawiające, kształtuje osobiste życie czło­wieka. Ale tylko pod warunkiem, że nie jest ono dla nas jedynie pustym dźwiękiem. Pustym dźwiękiem mogą być słowa Ewangelii, jeżeli uczynimy je wyłącznie czymś od niedzieli, od wielkiego dzwonu, jakimś ozdobni­kiem, dodatkiem do naszego życia, jakimś jego strojnym wykończeniem -a Chrystus chciał je uczynić fundamentem. I pustym dźwiękiem może być też nasze pobożne wołanie: "Panie, Panie!" Jeżeli ten Pan wraz ze swymi zasadami nie przenika czynów człowieka, to wszelkie pobożne zaklęcia bę­dą tylko miałkim piaskiem, na którym niczego się nie zbuduje.
Nie można niczego zbudować na pustym dźwięku. Fundamentem musi być konkret. Słowo - to jeszcze nie konkret. Konkret to jest czyn, jakim stało się słowo. Czyli: słowo wcielone w życie, słowo, które staje się ciałem - oto jest konkret, oto fundament. Słowem pewnym i skutecznym jest czyn.
Ludzie mówią: za trudna jest Ewangelia, nie da się jej tak całkiem praktykować - i popadają w zniechęcenie. Zacznijmy jednak praktykować te trudne zalecenia Chrystusa, spróbujmy, zacznijmy już dzisiaj - a prze­konamy się, że są one do spełnienia. Także i nasze pobożne słowa winny stawać się ciałem, czynem. I to dopiero będzie konkretny fundament i bu­dowanie na skale.
Adwent to czas oczekiwania na to Słowo, które stanie się ciałem, abyśmy na Nim, jak na fundamencie niezawodnym, budowali każdy nasz dzień.

l Tydzień Adwentu
Piątek
(Mi 9, 27-31)
DOTKNĄŁ ICH OCZU
Znamienne i wciąż aktualne jest to wydarzenie z dzisiejszej Ewan­gelii. Ci dwaj niewidomi są pogrążeni w ciemności, nie dostrzegają świata wokół siebie, nie rozpoznają wzrokiem ani ludzi, ani przedmiotów. A jed­nak dostrzegają i rozpoznają w Jezusie Mesjasza, którego nie mogli roz­poznać patrzący i dobrze widzący faryzeusze i uczeni. Ulituj się nad nami, Synu Dawida! Ten tytuł był zastrzeżony dla Mesjasza, którego oczekiwał naród żydowski; dwaj ślepcy, zwracając się w ten sposób do Jezusa, uznali Jego mesjańską godność.
My także oczekujemy różnych dobrodziejstw od Mesjasza. Możemy na poczekaniu wyliczyć wiele tych oczekiwanych łask i darów. Ale czy i my widzimy w Nim naszego Uzdrowiciela? Czy przede wszystkim widzi­my w sobie te schorzenia moralne, z których miałby On nas uleczyć? A jakże uzdrowić kogoś, kto nie uważa się za chorego?
Poza tym Bóg, którego szczególnie w Adwencie oczekujemy, przycho­dzi już do nas w różnych postaciach: w postaci człowieka, który wyświad­cza nam dobro - i w postaci kogoś, kto się tego dobra od nas doprasza. Czy my poprzez takich ludzi widzimy, dostrzegamy, rozpoznajemy Boga? Czy Go nie prześlepiamy?
Gdy przychodzi On do nas już teraz, w czasie tej Mszy św., prośmy Go, aby dotknął i naszych oczu: Ulituj się nad nami, Synu Dawida!

l Tydzień Adwentu
Sobota
(Mt 9, 35 - 10, 1.5.6-8)
BLISKIE JUŻ JEST KRÓLESTWO NIEBIESKIE
Czytamy, że Jezus głosił Ewangelię królestwa i swoim apostołom pole­cił zapowiadać bliskość tego królestwa. Królestwo głoszone przez Jezusa i Jego wysłańców nazywane jest albo królestwem Bożym, albo królestwem niebieskim, co oznacza właściwie jedno i to samo. Jest to, najogólniej biorąc, zwycięstwo i triumf tych wartości, które głosił Chrystus; Jego królestwo to prawda, sprawiedliwość, świętość, pokój z Bogiem i z ludźmi, a nade wszystko miłość.
W samym centrum tajemnicy tego królestwa jest obecny Jezus Chry­stus. Jego królestwo przechodzi trzy kolejne etapy - i na każdym z nich ujawnia się obecność Chrystusa. Pierwszy etap - to ziemskie życie Pana Jezusa; drugi - to życie Kościoła; trzeci wreszcie - to ostateczne wypeł­nienie prawdy, sprawiedliwości i miłości.
Jeżeli Pan Jezus mówi, że bliskie już jest to królestwo - to znaczy, że zbliżył się do ludzkiego rodzaju On sam, przychodząc na świat w swej człowieczej postaci. Odczuwamy tę bliskość zwłaszcza w adwencie, kiedy oczekujemy przyjścia Pańskiego - a przyjście to urzeczywistnia się w Koś­ciele, przez znaki sakramentalne.
Ale bliskość królestwa Bożego zależy też od nas samych. Przecież wszyscy jesteśmy spragnieni prawdy, pokoju, sprawiedliwości i miłości -czyli tęsknimy za królestwem Bożym. Rzecz jednak w tym, że ta prawda, sprawiedliwość i miłość muszą się wypełniać przede wszystkim w naszym sercu, w naszym postępowaniu, w naszym życiu. W ten sposób królestwo Boże staje się bliskie w nas i przez nas.
O tym pamiętajmy wypowiadając za chwilę słowa prośby: Przyjdź królestwo Twoje.

2 Tydzień Adwentu
Poniedziałek
(Łk 5, 17-26)
ODPUSZCZAJĄ CI SIĘ GRZECHY
Ludzie, którzy z takim trudem przynieśli sparaliżowanego, widocznie już przedtem doświadczyli dobroci i mocy Chrystusa - i teraz na nie liczą. Po fakcie zaś uzdrowienia zdumienie ogarnęło wszystkich... Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj. Ale chyba najbardziej zdumiewało ich nie to, co sam Pan Jezus uznał za najważniejsze: odpuszczenie grzechów; tylko zgor­szeni faryzeusze i uczeni zwrócili na to uwagę - natomiast ogół świadków zachwycony był prawdopodobnie tylko cudem uzdrowienia.
Nie od tego jednak zaczął Pan Jezus i nie na tym położył akcent. Odpuszczają ci się twoje grzechy - to było najważniejsze w opisanym zdarzeniu. Przede wszystkim dla odpuszczenia grzechów przyszedł i wciąż przychodzi Ten, którego oczekujemy. Trzeba to szczególnie podkreślić w dobie, gdy wytwarza się pewien typ religijności, który można nazwać humanizacją; jest to wysuwanie na pierwszy plan nie Boga, ale człowieka, i to w jego wymiarze materialnym: człowiek jest najważniejszy, jego życie, jego zdrowie, jego dobrobyt; wszystkie wysiłki mają zmierzać tylko ku temu, aby zlikwidować biedę, chorobę, wszelkie cierpienie, aby odsunąć jak najdalej nawet śmierć. Jeśli już ma być jakaś religia - to tylko taka, której bodaj jedynym celem byłaby działalność filantropijna, charytatywna.
Owszem, Chrystus nie lekceważy potrzeb ciała, przecież uzdrawia chorego; troszczy się o człowieka - ale o całego człowieka, na pierwszym zaś miejscu o jego duszę. Daje do zrozumienia, że największym nieszczęś­ciem jest grzech, który odrywa człowieka od tej życiodajnej siły, którą jest Bóg. Pierwszym więc celem przyjścia Syna Bożego było pojednanie ludzi z Bogiem.
Czy i my uważamy grzech za największe nieszczęście? Właśnie dla uwolnienia nas od tego nieszczęścia Chrystus ponawia na naszych oczach swoją ofiarę.

2 Tydzień Adwentu
Wtorek
(Mt 18, 12-14)
PÓJDZIE SZUKAĆ TYCH, KTÓRZY SIĘ ZABŁĄKALI
Mówi się, że człowiek szuka Boga i że w tym jest jego zasługa i chwa­ła. Ale, jak ktoś powiedział, nie szukałby człowiek Boga, gdyby wpierw Bóg nie znalazł człowieka. Jeśli naprawdę szukamy Boga - to tylko będąc poruszeni Jego natchnieniem, prowadzeni Jego światłem i wspomagani Jego łaską. Bez tego wsparcia niewiele byśmy znaleźli. Toteż nigdzie w Ewangelii nie jest powiedziane, że człowiek ma szukać Boga, ale wiele jest mowy o tym, że Bóg szuka człowieka.
Chrystus przychodzi na świat, aby - jak powiedział - szukać tego, co było zginęło. Bo faktycznie człowiek często jest jak ta zbłąkana owca. Cza­sem porzuca i gubi drogę, odłącza się tak czy inaczej od wspólnoty ludu Bożego, wałęsa się po bezdrożach i pustkowiach. Często, owszem, znajdu­je się na właściwej drodze - ale nie posuwa się na niej, lecz przystaje, rozgląda się nie wiadomo za czym, zagapią się i "zaniemyśla". Czasem zatrzymuje go i obezwładnia smutek i zniechęcenie. A czasem nawet niby podąża - ale bezmyślnie, owczym pędem, rozproszony wewnętrznie, zapominając o celu swej drogi - co równa się zagubieniu. Można też powiedzieć: zagubiony jest człowiek, który zaniedbuje obowiązki i nie znajduje się tam, gdzie powinien być.
Jezus Chrystus przychodzi jako Pasterz szukający, nawołujący i na powrót przyjmujący do wspólnoty. Pozwólmy Mu spełnić Jego pasterską misję, aby nas odnalazł, aby nam przypomniał gdzie nasze miejsce i po­prowadził tam, gdzie nasz cel.
Modlimy się na początku Mszy św.: Panie Jezu, Dobry Pasterzu, który znasz swoje owce..., który oddałeś życie za swoje owce..., który szukasz owiec zagubionych - zmiłuj się nad nami.

2 Tydzień Adwentu
Środa
(Mt 11, 28-30)
CZY NAPRAWDĘ JARZMO?
Przywykło się uważać, że Chrystusowe rady ewangeliczne, jak: ubóstwo, czystość, posłuszeństwo, wstrzemięźliwość, umartwienie - to coś jedynie dla specjalnie wybranych, czy wręcz dla ascetów. Zwyczajny czło­wiek, który chce zachować nic więcej jak dziesięć pizykazań Boskich - ma już dość brzemienia i jarzma; po cóż mu jeszcze dorzucać te luksusowe brzemiona, które należy pozostawić zakonnikom, pustelnikom i pokutni­kom. A w każdym razie mogą się wydać nieporozumieniem słowa Pana Jezusa: Jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. Może Panu Jezusowi po prostu wypadało tak powiedzieć...
Ale, po pierwsze: zasady Chrystusowe nie są tylko dla mnichów i ana-choretów; każdy chrześcijaninpowołany jest do praktykowania ewangelicz­nej cierpliwości, ustępliwości, wstrzemięźliwości itd. Po drugie: dla wielkiej miłości żadne brzemię czy jarzmo nie jest zbytnio ciężkie; jeśli więc sądzimy, że pan Jezus przesadza w swoich wymaganiach - to trzeba by się zastanowić: czy my Go naprawdę tak bardzo kochamy?
A wreszcie: spójrzmy na przynoszoną przez Chrystusa Dobrą Nowinę zgodnie z rzeczywistością. Ewangelia to nie jest szereg żądań Boga - ale zespół darów Boga (V. Messori). Przynosi nam Pan Jezus w swej Ewange­lii wyjaśnienie wielu życiowych trudności i nadaje im sens; przynosi też zachętę i w swojej osobie wzór do naśladowania; przynosi wszelkie łaski i pomoce w przezwyciężaniu tych trudności. Jeśli przykazania Boże są w wielu sytuacjach trudne do zachowania - to jak w ogóle można by je wiernie wypełniać bez pomocy tych środków działania, jakie zaleca Chrys­tus: bez cierpliwości, wstrzemięźliwości, pokory, łagodności, ustępliwości? One nie przysparzają ciężaru, nie utrudniają, ale w sam raz ułatwiają doskonałe spełnianie Bożych przykazań. Jeśli one są jakimś jarzmem - to pod tym jarzmem jeszcze się nikt nie załamał; ci, którzy je przyjęli -osiągnęli pełnię swego rozwoju i duchowego wzrostu, według przysłowia: Palma pod brzemieniem wzrasta.