sobota, 21 maja 2011

Słowo Boże rozszerzało się! V niedziala wielkanocna, rok A


22 maja 2011 r.
Piąta Niedziela Wielkanocna

Kolor szat liturgicznych - biały
PIERWSZE CZYTANIE
Czytanie z Dziejów Apostolskich
Gdy liczba uczniów wzrastała, zaczęli helleniści szemrać przeciwko Hebrajczykom, że przy codziennym rozdawaniu jałmużny zaniedbywano ich wdowy.
Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, powiedziało: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbali słowo Boże, a obsługiwali stoły. Upatrzcież zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie. My zaś oddamy się wyłącznie modlitwie i posłudze słowa”.
Spodobały się te słowa wszystkim zebranym i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, Filipa, Prochora, Nikanora, Tymona, Parmenasa i Mikołaja, prozelitę z Antiochii. Przedstawili ich Apostołom, którzy modląc się włożyli na nich ręce.
A słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę.
Oto Słowo Boże.
PSALM RESPONSORYJNY:
Mamy nadzieję w miłosierdziu Pana.
Sprawiedliwi, radośnie wołajcie na cześć Pana,
prawym przystoi pieśń chwały.
Sławcie Pana na cytrze,
grajcie Mu na harfie o dziesięciu strunach.
Mamy nadzieję w miłosierdziu Pana.
Bo słowo Pana jest prawe,
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość,
ziemia jest pełna Jego łaski.
Mamy nadzieję w miłosierdziu Pana.
Oczy Pana zwrócone na bogobojnych,
na tych, którzy czekają na Jego łaskę,
aby ocalił ich życie od śmierci
i żywił ich w czasie głodu.
Mamy nadzieję w miłosierdziu Pana.
DRUGIE CZYTANIE
Czytanie z Pierwszego listu świętego Piotra Apostoła
Najmilsi!
Zbliżając się do Pana, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa. To bowiem zawiera się w Piśmie: „Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, drogocenny, a kto wierzy w niego, na pewno nie zostanie zawiedziony”.
Wam zatem, którzy wierzycie, cześć. Dla tych zaś, co nie wierzą, właśnie ten kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się głowicą węgła – i kamieniem upadku, i skałą zgorszenia. Ci, nieposłuszni słowu, upadają, do czego zresztą są przeznaczeni.
Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, świętym narodem, ludem Bogu na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła.
Oto Słowo Boże.
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ:
Alleluja, Alleluja, Alleluja
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem, nikt nie przychodzi
do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie.
Alleluja, Alleluja, Alleluja
EWANGELIA
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów:
„Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie. W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. Znacie drogę, dokąd Ja idę”.
Odezwał się do Niego Tomasz: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę?”.
Odpowiedział mu Jezus: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście”.
Rzekł do Niego Filip: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”.
Odpowiedział mu Jezus: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: »Pokaż nam Ojca?«. Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie, wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła.
Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca”.
Oto słowo Pańskie.

Bracia i Siostry

Rodzą się problemy. Dzieje Ap opowiadają nam o początkach Kościoła. Szósty rozdział mówi o sporze, który się zrodzil miedzy hellenistami czyli chrzescijanmi pochodzącymi z Hellady a Hebrajczykami. Spór o podział dobr. Ponieważ istniała wspólnota dóbr. Wspólna kasa. Trochę jak budżet unijny czy jak budżet państwa. Rodziły się problemy: czemu ci dostali więcej a inni mniej.

Apostołowie mogli się dać złapać w pułapkę: no dobrze. Dajcie nam szczegółowe sprawozdanie. Przedstawcie argumenty. Tym damy tyle a tym mniej, bo krócej należą do Kościoła a tym więcej, bo więcej czasu przeznaczają na modlitwę i częściej chodzą do Kościoła. Ktoś się uśmiechnie….

No włąśnie.
Duch i materia.
Sprawy duchowe i materialne. Jak wyważyż?

Głos zabiera św. Piotr: to nie bęzie nasze zadanie – nas aposyolów.
Musimy zadbać o to co najważniejsze!!!!!!
O co?
O co?
Co było najważniejsze?
Czego nie wolno było zaniechać na początku istnienia Kościoła?
W jaką pułapke nie dali się złapać apostołowie?

My dodamy się wyłącznie modlitwie i posłudze slowa.

O! Modlitwa i posługa słowa.

Jak kondycje koscioal określił eanelista?
Jakimi okresleniami?

Słowo Boże rozszerzało się!

Nie napisał:
więcej ludzi chodziło na nabożeństwa.
Jie powiedział: więcej ludzi przestrzegało przykazania.
Nie napisał: mężowie bardziej szanowali żony.
Nie powiedział: dzieci były bardziej posłuszne rodzicom… Ale

SLOWO BOZE ROZSZERZAŁO SIĘ!

Co więc  Było najwzżnjiejsze na początku istnienia Kościołą i dlaczego WZRASTAŁA BARDZO LICZBA UCZNIÓW?

Bo SŁOWO BOZE BYŁO GŁOSZONE Z MOCĄ!!!!


Na jednym ze spotkań wspólnoty w parafii jeden z wiernych powiedział:
dzisiaj złowo Boże trzeba przekładać na życie. A nasi kapłani nie za bardzo potrafią nam w tym pomóc.

Powiedział to przy księdzu i nawet się nie zająknął. Nasi kapłani nie za bardzo potrafią nam w tym pomóc.

Benedykt XVI zrobił nam kapłanom w 2009 roku dobry rachunek sumienia. Napisłą list do księży z okazji 150 rocznicy narodzina dla Nieba św. proboszcza Jana Marii Vienneya.

Pisłą tak:

Proboszcz z Ars potrafił w swoim czasie przekształcać serce i życie tak wielu osób, gdyż udało się mu ukazać im miłosierną miłość Pana.

potrafił budować swój lud, pomimo, że często drżał, przekonany o swojej osobistej niewystarczalności,
tak bardzo że wiele razy chciał zrezygnować z kierowania parafią, bo czuł się niegodny.

Mimo to przykładnie posłuszny zawsze pozostawał na swoim stanowisku,
gdyż pożerała go apostolska pasja o zbawienie dusz.


"Wielkim nieszczęściem dla nas proboszczów - ubolewał święty - jest to, że dusza wpada w stan odrętwienia"; rozumiał przez to niebezpieczne oswojenie się duszpasterza ze stanem grzechu czy indyferentyzmu, w którym żyje tak wiele jego owieczek

Co zrobić by jako kapłan nie odręteiweć, nie zobojętnieć?

Wierni dostrzegali to, że zwracał się ku tabernakulum oczyma zakochanego!!!!!!!

Modlitwa! Bycie z Chrystusem! Oto odpowiedź!

A zaraz za modlitwą działanie.

Benedykt XVI podpowiada:

Czy naprawdę jesteśmy przeniknięci słowem Bożym? Czy jest ono pokarmem, którym się posialmy, bardziej niż chleb i sprawy tego świata? Czy naprawde je znamy? Czy je miłujemy? Czy troszczymy się wewnętrznie o to słowo, aby rzeczywiście odciskało się na naszym zyciu i kształtowało nasze myślenie?

Słowo, które kształtuje myślenie

A z niego bierze się dziłanie i całe zaangażowanie.

TO O KSIĘŻACH

A teraz trochę o innym powołaniu. O małżeństwach.

Dr Mieczysław Guzewicz, biblista, pochodzący z naszej diecezji. Widzimy go często w TV Trwam czy słuchamy w Radiu Maryja. – bardzo - jako mąż i ojciec troszczy się o mażeństwa.
Poamga w prowadzeniu rekolekcji. W bardzo zaangażowany sposób opwiada o małżeństwie. W jednej ze swoch książek. Napisał:

Najbardziej niebezpiecznym przejawem i skutkiem działania przeciw małżeństwu i rodzinie jest pogłębianie i rozszerzanie się mentalności rozwodowej.

Zwróciliście uwagę? Słowo Boże rozszerzało się. Rozszerza się mentalnośc rozwodowa.

Mentalnośc rozwodowa to łatwość muślenia o rozwodzie, traktowanie rozwodu jako jednego ze sposobow rozwiązywania problemow: ‘po co się mamy meczyc ze soba, mamy prawo do szczescia…

Sw. Piotr pierwszy papież mówi do nas: nieposłuszni słowu, upadają…..

Nieposłuszni słowu małżonkowie upadają
Nieposłuszni słowu księża upadaję czy trwają w upadku, albo jak mówoił św. Jan Vienney „w odrętwieniu”

I dlatego Sw. Piotr chwali wierzących słowu:
Wam, którzy wierzycie, cześć! A więc pochwala!!!

Jak więc ratować małżeństwo, jak ratować zagrożone kapłaństwo?

W 2008 roku odbyl się sunod biskupów pod haslem:
SŁOWO BOZE W ŻYCIU I MISJI KOŚCIOŁA

Bpi napisali:

Zadania kapłanów i diakonów:

Z codziennego kontaktu ze Słowem czerpią oni światło, niezbędne, by nie dostosowywać się do mentalności świata, lecz prowadzić zdrowe rozeznanie osobiste i wspólnotowe, w taki sposób, aby w działalności apostolskiej z gorliwością prowadzić Lud Boży po drogach Pana. 

Codzienny kontakt
Światło
Nie dostosować się do mentalności tego świata – nie dać się złapać w pułapkę
Prowadzić lud po drogach Pana

A co do małżeństw i rodzin:

Szczególnie ważnym środkiem spotkania z Bogiem, który do nas mówi,
jest katecheza w rodzinach,
z rozważaniem jakiegoś fragmentu Biblii
i przygotowaniem do niedzielnej liturgii.
Do zadań rodziny należy wprowadzenie dzieci do lektury Pisma Świętego,
za pomocą opowiadań o wielkich wydarzeniach biblijnych,
zwłaszcza z życia Jezusa,
z modlitwą inspirowaną psalmami i innymi księgami objawionymi.

Jezus w Ewangeliii mówi:

Kto we Mnie wierzy…. Bedzie także dokonywał tych dzieł – owszem większe dzieła od tych uczyni

O jakich dziełach Pan Jezus mówi? O naszym życiu: ksapłńskim, małżeńskim.

A więc i malżeństwo będzie wspaniałe
I kapłaństwo będzie owocne

Jeżeli ktoś uwierzy w Chrystusa

A wiara rodzi się ze słuchania słowa Bożego!

Na marginesie dodam, że spotkanie Kręgu Biblijnego odbędzie się wyjątkowo we wtorek a nie w środę. Zapraszam we wtorek po Mszy św. wieczornej.


4 komentarze:

  1. W pierwszej chwili z wielkim zachwytem przyjąłem tę paralelę, jak to u zarania kościoła szerzyło się Słowo Boże, a dziś szerzy się mentalność rozwodowa.
    Jeśli jednak przyjąć, że przyczyną owego szerzenia się Słowa Bożego było to, że kapłani prawdziwie wierzyli w Jezusa Chrystusa, to rodzi się pytanie, wiara co rodzi to szerzenie się mentalności rozwodowej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Co rodzi szerzenie mentalności rozwodowej?

    Jan Paweł IIw adhortacji Familiaris Consortio pisał:

    "praktyczne trudności, na które często napotyka rodzina w przekazywaniu wartości; stale wzrastająca liczba rozwodów, plaga przerywania ciąży, coraz częstsze uciekanie się do sterylizacji; faktyczne utrwalanie się mentalności przeciwnej poczęciu nowego życia.

    A o przyczynach, pisze:

    śród najbardziej niepokojących znaków tego zjawiska Ojcowie Synodu uwydatnili w szczególny sposób szerzenie się rozwodów i tworzenie nowych związków także wśród wierzących; zawieranie jedynie cywilnych kontraktów małżeńskich, wbrew powołaniu ochrzczonych do „poślubienia się w Panu”; przyjmowanie sakramentu małżeństwa bez żywej wiary, dla innych motywów; odrzucanie norm moralnych, które regulują współżycie małżeńskie i nadają mu ludzki i chrześcijański wymiar.

    "Brak żywej wiary" oto zasadnicza przyczyna.

    I jeszcze jedna ważna uwaga do duszpasterzy:

    "Niech wiedzą duszpasterze, że dla miłości prawdy mają obowiązek właściwego rozeznania sytuacji. Zachodzi bowiem różnica pomiędzy tymi, którzy szczerze usiłowali ocalić pierwsze małżeństwo i zostali całkiem niesprawiedliwie porzuceni, a tymi, którzy z własnej, ciężkiej winy zniszczyli ważne kanonicznie małżeństwo. Są wreszcie tacy, którzy zawarli nowy związek ze względu na wychowanie dzieci, często w sumieniu subiektywnie pewni, że poprzednie małżeństwo, zniszczone w sposób nieodwracalny, nigdy nie było ważne."

    I jeszcze bardzo ważny apel Ojca Świętego:

    "Razem z Synodem wzywam gorąco pasterzy i całą wspólnotę wiernych do okazania pomocy rozwiedzionym, do podejmowania z troskliwą miłością starań o to, by nie czuli się oni odłączeni od Kościoła, skoro mogą, owszem, jako ochrzczeni, powinni uczestniczyć w jego życiu. Niech będą zachęcani do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę. Niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei".

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapominamy,że drogą,która prowadzi nas do Boga jest Słowo.Ono daje życie,uczy i prowadzi, jest jak miecz obosieczny,jest jak źródło,jest nadzieją,drogowskazem...Ono jest pokarmem dla duszy,która pragnie się nim karmić i przyjąć takie jakie jest,nie dodając ani ujmując niczego. Jest natchnione mocą Bożego ducha, który przenika człowieka,a słowa zaczynają przemawiać sercu.
    Przez słowo poznajemy Boga i to On uzdalnia do głoszenia słowa z mocą Bożego ducha.To my sami powinniśmy stanąć w prawdzie i zobaczyć jak wygląda moje życie słowem,czy się nim karmię,czy jest dla mnie żywe i czy modląc się lub kontemplując spotykam się z Bogiem.

    "Na jednym ze spotkań wspólnoty w parafii jeden z wiernych powiedział:
    Dzisiaj słowo Boże trzeba przekładać na życie. A nasi kapłani nie za bardzo potrafią nam w tym pomóc."- to nie tak,a moje zdanie jest inne. Nauczyliśmy się być ekspertami,uczonymi w prawie,przychodzi mi takie słowo...zakrył je przed mądrymi a objawił prostaczkom,nie polegajmy na mądrości ludzkiej ale na mądrości Boga.Słowo Boże mówi jak mamy żyć,nie da się głosić innej Ewangelii niż ta,która jest i będzie trwać,kiedy nas nie będzie.Kapłani nam pomagają,a problem polega na tym,że chcemy niejednokrotnie być ponad kapłanem ze swoją ludzką mądrością.Może czasami zajmujemy pierwsze miejsce przed Bogiem.Jeszcze jedna myśl mi przychodzi,z którą chcę się podzielić.
    Wszystko nabiera innego wymiaru jeżeli doświadczymy spotkania z żywym Bogiem ,tak jak
    Szaweł w drodze do Damaszku.
    Bez miłości Boga,życia sakramentalnego, modlitwy,czytania słowa Bożego małżeństwo umiera,liczy się moje "moje ja" a nie służba współmałżonkowi.Fundament budowany jest na sobie ,a nie na Bogu.To co Bóg pragnie uświęcić
    człowiek przez pychę,egoizm...burzy.A jeżeli mowa o małżeństwie to warto zobaczyć jakim kamieniem jestem w budowli,którą rozpoczął Jezus.
    Dziękuję za komentarz.Te moje rozważania to myśli pisane sercem.Panie Boże,proszę naucz nas,by Twoje słowo było pokarmem,bez którego nie będziemy umieli żyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapominamy,że drogą,która prowadzi nas do Boga jest Słowo.Ono daje życie,uczy i prowadzi, jest jak miecz obosieczny,jest jak źródło,jest nadzieją,drogowskazem...Ono jest pokarmem dla duszy,która pragnie się nim karmić i przyjąć takie jakie jest,nie dodając ani ujmując niczego. Jest natchnione mocą Bożego ducha, który przenika człowieka,a słowa zaczynają przemawiać sercu.
    Przez słowo poznajemy Boga i to On uzdalnia do głoszenia słowa z mocą Bożego ducha.To my sami powinniśmy stanąć w prawdzie i zobaczyć jak wygląda moje życie słowem,czy się nim karmię,czy jest dla mnie żywe i czy modląc się lub kontemplując spotykam się z Bogiem.

    "Na jednym ze spotkań wspólnoty w parafii jeden z wiernych powiedział:
    Dzisiaj słowo Boże trzeba przekładać na życie. A nasi kapłani nie za bardzo potrafią nam w tym pomóc."- to nie tak,a moje zdanie jest inne. Nauczyliśmy się być ekspertami,uczonymi w prawie,przychodzi mi takie słowo...zakrył je przed mądrymi a objawił prostaczkom,nie polegajmy na mądrości ludzkiej ale na mądrości Boga.Słowo Boże mówi jak mamy żyć,nie da się głosić innej Ewangelii niż ta,która jest i będzie trwać,kiedy nas nie będzie.Kapłani nam pomagają,a problem polega na tym,że chcemy niejednokrotnie być ponad kapłanem ze swoją ludzką mądrością.Może czasami zajmujemy pierwsze miejsce przed Bogiem.Jeszcze jedna myśl mi przychodzi,z którą chcę się podzielić.
    Wszystko nabiera innego wymiaru jeżeli doświadczymy spotkania z żywym Bogiem ,tak jak
    Szaweł w drodze do Damaszku.
    Bez miłości Boga,życia sakramentalnego, modlitwy,czytania słowa Bożego małżeństwo umiera,liczy się moje "moje ja" a nie służba współmałżonkowi.Fundament budowany jest na sobie ,a nie na Bogu.To co Bóg pragnie uświęcić
    człowiek przez pychę,egoizm...burzy.A jeżeli mowa o małżeństwie to warto zobaczyć jakim kamieniem jestem w budowli,którą rozpoczął Jezus.
    Dziękuję za komentarz.Te moje rozważania to myśli pisane sercem.Panie Boże,proszę naucz nas,by Twoje słowo było pokarmem,bez którego nie będziemy umieli żyć.

    OdpowiedzUsuń